wtorek, 31 lipca 2012

Mój początek... nie koniecznie na początku :)

Początek...

Jako bardzo mała dziewczynka lubiłam podglądać Mamę w kuchni. A że byłam bardzo ciekawska to ciągle męczyłam Ją pytaniami. Mama cierpliwie odpowiadała na każde z nich, tłumacząc wszystko adekwatnie do mojego wieku. Jedno z tych pytań brzmiało:
Mamo jak siem lobi zupe?
Pamiętam to jak dziś...
Mama z uśmiechem powiedziała, że podstawą większości zup jest dobry bulion. Bulion może być warzywny, wołowy albo drobiowy....
Mamo a co to jest bulion?
Bulion to taki rosół, jeśli dodasz do niego pomidory zrobisz pomidorówkę, jeśli ogórki - ogórkową....


I mniej więcej tak to się zaczęło...
Całkiem niedawno znalazłyśmy z siostrą stary zeszyt z przepisami naszej Mamy, w którym znalazły się też moje "graślawe" zapiski z eksperymentów moich i siostry - np. na napój składający się z wody, kakao, soku z cytryny, wiórków kokosowych itd.
Oczywiście nie nadawał się do wypicia.... BLE.... Ale miałam wtedy jakieś 8 lat, a siostra 4. 
No i te niedzielne śniadania po kryjomu przygotowane dla rodziców, które jedli udając, że im smakuje. Kochani!!!

Teraz idzie mi trochę lepiej, ale nadal chcę się uczyć i poznawać nowe smaki. 
Moim pierwszym recenzentem zwykle jest mój Mąż. I chwała mu za to, że jest taki cierpliwy i otwarty na nowości.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twój komentarz :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...